poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Chapter 8 "Holidays, so beautiful..."

                      Chapter 8 "Holidays, so beautiful..."

"Take me to a place called paradise"
-Wiecie co? chyba będę już szedł...pa-rzuciłem i wybiegłem z domu
Dlaczego to wszystko jest takie trudne?!

*Vicki's POV*
*Miesiąc później
Za dwa tygodnie moje urodziny, a za tydzień "wakacje" nie żebym się nie cieszyła, bo się cieszę...ale do dziś nie mogę tego pojąć że moi rodzice chcą spędzić moje urodziny beze mnie no ale cóż... nie będę ich zmuszać żeby spędzili ZE MNĄ MOJE URODZINY w końcu po co?!
-Mamo?-zapytałam schodząc ze schodów
-Tak?-zapytała nie odrywając się od sprzątania
-Bo wiesz ostatnimi czasy zaprzyjaźniłam się z przyjaciółmi Becka więc głupio by było tak więc czy moglibyśmy pojechać na te wakacje całą paczką?-zapytałam gubiąc się w słowach
-No pewnie!-zaskoczyła mnie swoją reakcją-To jutro powiedz mi ilu was dokładnie będzie to wszystko wam załatwię-powiedziała z uśmiechem.
WOW?!
-Dziękuję-uśmiechnęłam się wdzięcznie i odeszłam. Nie myślałam że moi rodzice zrobią coś takiego raczej byłam pewna że mi odmówią, choć w sumie mają dobrze płatną pracę i nie chcą spędzić ze mną moich urodzin więc coś mi się chyba też od życia należy.
-Siemka!-powiedziałam podchodząc do szafek gdzie znajdowała się cała nasza paczka (czyt. Beck, Chloe, Lucy, Liam, Lou, Zayn ,Harry, Niall i niestety Hayley tak ta lafirynda przeniosła się do nas 3 tygodnie temu i nie daje nam oddychać)
-Cześć-odpowiedzieli, przytuliłam na powitanie wszystkich z wyjątkiem Hayley.
-Jest sprawa-powiedziałam z uśmiechem-bo za dwa tygodnie moja siedemnastka, i moi rodzice fundują nam wakacje-powiedziałam- rozumiem że wszyscy jedziecie, chyba Hayley że masz w tym czasie kosmetyczkę to tobie wybaczę-powiedziałam z nadzieją że odmówi mojej propozycji
-Odwołam i z chęcią pojadę-powiedziała nie zauważając mojej niechęci do tego.
-Ale jak to? nam wszystkim?- dopytywał Liam
-No właśnie to powiedziałam-uśmiechnęłam się. Wszyscy byli zdziwieni
-Dokąd?-zapytała otępiała Chloe
-Do Hiszpanii-uśmiechnęłam się szeroko
-Ale my nie możemy-powiedział  zszokowany Lou
-Musicie bo wam tego nie wybaczę!-powiedziałam zupełnie poważnie-No chyba że ewentualnie Hayley jeśli będzie miała kosmetyczkę albo coś równie ważnego-powiedziałam sugestywnie
-W takim razie jedziemy!-powiedziała z wielkim uśmiechem Lucy
-I za to cię kocham!-powiedziałam przytulając ją
-No to za tydzień pod moim domem o 10, ten kto nie przyjdzie może oficjalnie zniknąć z mojego życie więc macie wybór-powiedziałam puszczając im oczko
*Tydzień później
Czekałam właśnie na resztę przed moim domem.
-No nareszcie!-krzyknęłam gdy za pięć dziesiąta przed moim domem stanęły auta moich przyjaciół i Hayley -Tak przyzwyczajcie się że będę podkreślać to że nie toleruję tej laluni.
-Jedziemy?-krzyknęła podekscytowana Lucy szybko z Beckiem wsiedliśmy do jego samochodu i w trzy auta ruszyliśmy w stronę lotniska.
*Na lotnisku
-Okay, czy każdy ma bilet?-zapytałam tuż przed wejściem.
-Tak-odpowiedzieli chórem. Weszliśmy do samolotu i każdy zajął swoje miejsce z przypadkowo wybranych biletów. Akurat mi trafiło się siedzenie pomiędzy Niallem a Hayley....rozkosznie co nie? Usiadłam na swoim miejscu i tylko czekałam aż któreś z nich będzie chciało się ze mną zamienić miejscami aby móc siedzieć obok siebie.
-Vicki?-zaczęła Hay-Zamienisz się miejscami?-zapytała bo jakżeby inaczej. Gdy chciałam już stanąć poczułam jak czyjaś ręka mnie przytrzymuje. Spojrzałam w tamtą stronę, oczywiście nie kto inny jak Niall. Chłopak wyszeptał w moją stronę nieme "Nie rób tego". Spojrzałam na Hay i powiedziałam jej najgrzeczniej jak umiałam "nie, przykro mi". Ta tylko prychnęła i włożyła słuchawki do uszu.
Cóż....skłamałabym mówiąc że nie cieszę się z takiego obrotu spraw.
Bo naprawdę jaram się jak dziecko ale ciiii!
-Teraz mam przechlapane u twojej dziewczyny-powiedziałam niby obrażona
-Jakbyś się tym przejmowała-powiedział rozbawiony.
-Cokolwiek. A teraz sorry ale będę słuchać muzyki-powiedziałam odpalając mojego nowiutkiego samsunga (tak prezent od 'zapracowanych' rodziców)
-Mogę jedną?-zapytał wskazując na słuchawkę.
-Pewnie-powiedziałam i zaczęliśmy z chłopakiem puszczać na przemian różne piosenki, różnych autorów,  różne gatunki muzyczne poczynając od ciężkiego metalu, kończąc na popie. Nawet nie jestem pewna kiedy ale zasnęłam na ramieniu blondyna....

*3 dni póżniej
Wszyscy świetnie bawiliśmy się na tych 'wakacjach' na początku roku szkolnego, jesteśmy tu dopiero od trzech dni a już zdążyliśmy się zakochać w tym miejscu. Od rana do wieczora świetna zabawa: zwiedzanie !ciekawych! zabytków, i wszelakich budowli, leniuchowanie na plaży, zwiedzanie Madrytu, nawet udało nam się pójść na mecz! ogólnie najlepsze wakacje w moim życiu. Właśnie wybieraliśmy się na kolejną imprezę na plaży. Tak się złożyło że mam pokój z Lucy i Chloe, z czego się cieszyłam, dopóki nie dowiedziałam się że w naszym pokoju również znajdzie się Hayley, a wszystko przez to że Niall wolał mieć pokój z Liam'em i Harrym, mój brat dostał pomieszczenie z Lou i Zaynem. Co jak co ale tej barbie nie dam sobie zniszczyć wakacji!
-Długo jeszcze?-krzyknęłam waląc pięściom w drzwi od łazienki za którymi Hay siedzi już od ponad godziny!
-Muszę się zrobić na bóstwo!-krzyknęła
I tak już nic ci nie pomoże...
Ups...
 warknęłam zirytowana no bo ile można siedzieć w łazience?!
-Idź do chłopaków bo jej to się nigdy nie doczekasz-powiedziała równie wkurzona Lucy, ale ona z Chlo miały szczęście że poszły przed nią do łazienki a nie to co ja głupia jej ustąpiłam.Wzięłam z komody kosmetyczkę i pognałam do chłopaków na przeciwko. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzył Niall.
-Cześć, mogę skorzystać z waszej łazienki?-zapytałam podnosząc do góry kosmetyczkę
-No pewnie.-nie patrząc na chłopaka pognałam do łazienki i zaczęłam działać. Chłopak stał w framudze.-Nie żebyś mi tu przeszkadzała ale, dlaczego nie skorzystasz z łazienki u was?-zapytał zmieszany
-Bo twoja dziewczyna już ponad godzinę zajmuje łazienkę i za cholerę nie chce z niej wyjść. Normalnie chyba biegunki dostała!-powiedziałam oburzona. Chłopak zaśmiał się gardłowo.
-Nie lubisz jej, co?-nie powiem, chłopak wytrącił mnie z pionu
-Nie, to nie tak-zaczęłam niepewnie, na chwilę przerywając make-up-po prostu....ona ma trochę trudny charakter i ja też więc wiesz.... trudno nam znaleźć wspólny język-wzruszyłam ramionami i powróciłam do wcześniej zaprzestanej czynności.
-Rozumiem-powiedział i po prostu stał tam i na mnie patrzył. Starałam się ignorować jego natarczywe spojrzenie.
-No nie patrz tak na mnie!-powiedziałam ze śmiechem i wyrzutem
-Wybacz-rzucił, ale nie zaprzestał gapienia się na mnie. Chwyciłam paczkę chusteczek i rzuciłam nią w niego
-Dekoncentrujesz mnie-lekko się zaśmiałam
-Yhym-mruknął nie spuszczając ze mnie wzroku. Westchnęłam podirytowana ale bez zbędnych ceregieli skończyłam robić mój makijaż.
-Jest okay?-zapytałam odwracając się do niego i pokazując na moją twarz
-Dalej uważam że ci to w ogóle nie potrzebne ale ślicznie.-powiedział i z prędkością światła znalazł się obok mnie. Wstrzymałam oddech gdy nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów....

___________________________________________________________
Od autorki:Witam skarby :* wracam ze zdwojoną siłą!! jeszcze kilka rozdziałów i zakończy się pierwsza część tego opowiadania ale to jeszcze nie czas na ogłaszanie tego :** zostańcie a się dowiecie
Jest tu jeszcze ktoś??