niedziela, 9 sierpnia 2015

Chapter 11 "See you again"-Koniec

Chapter 11 "See you again"
Remember me when I'm gone...

Już od tygodnia mieszkałam w Nowym Jorku, ciągle nie czułam się dobrze z tym co zrobiłam, ale miałam jakiś wybór? 
Wcześniej byłam, tchórzliwą egoistką, ale zmieniłam to. Zmierzałam właśnie do mojej nowej pracy kelnerki w pobliskiej, przytulnej kawiarence. Choć rzeczywiście, nie musiałam pracować, chciałam utrzymać choć resztkę normalności w moim życiu.
-Hej, Jack-przywitałam się z kolegą który również pracuje w kawiarence, na zmiany ze mną.
-Hej, Vicki- przytulił mnie, co lekko odwzajemniłam, nie przepadam za czułościami, a już zwłaszcza tymi fałszywymi, nie żebym nie lubiła chłopaka, po prostu chcę utrzymać naszą 'znajomość' na takim poziomie, nie chcę aby któreś z nas się później łudziło.
Party Hard! #43-Wyskoczymy dziś do klubu?-zaproponował. Spojrzałam na niego dziwnie.-Oh błagam dziewczyno! Rozerwij się, w końcu jesteśmy w Nowym Jorku!-Po kilku kolejnych prośbach, nie chętnie się zgodziłam, no bo co innego mogłam zrobić?! Po 6 godzinach pracy pożegnaliśmy się i ustaliliśmy że spotkamy się o 20 już w klubie. Gdy tylko dotarłam do domu, zaczęłam się szykować. O 19 byłam już gotowa, więc zamówiłam taksówkę i ruszyłam pod klub w którym umówiłam się z 'przyjacielem'. Dochodziła gdzieś 22 a ja balowałam na całego z Jack'iem, piliśmy, tańczyliśmy, i znów piliśmy. Impreza była naprawdę udana, jednak coś cały czas nie dawało mi spokoju, a mianowicie czułam na sobie czyiś wzrok jednak za cholerę nie mogłam ogarnąć czyj.Chłopak z którym tu przyszła musiał pójść do toalety, więc siedziałam sama przy barze, do czasu aż dosiadł się do mnie jakiś chłopak z burzą loków...
Chwila
ja znam te loczki, przez to że byłam już lekko wstawiona niespodziewanie przytuliłam się do chłopaka. Zaczęłam szlochać i przepraszać go za to co zrobiłam.
-Dziecko o co ci chodzi?-zapytał loczek, który jak się okazało nie był moim byłym przyjacielem, odskoczyłam od niego jak oparzona.
-Ymm. Ja przepraszam, pomyliłam cię chyba z kimś...-przeczesałam nerwowo włosy i jak najszybciej umiałam wybiegłam z klubu. Oparłam się o mur, zjechałam po nim i zaczęłam płakać. Byłam przytłoczona, co jeśli to byłby Harry a ja bym się przed nim tak rozkleiła? cały plan poszedłby się rypać.
-Cześć-usłyszałam głos Nialla.
-Boże, ja dziś wariuję!-jęknęłam. Najpierw Hazz, teraz Niall... o boże co się ze mną dzieje?!
-Nie wariujesz kochanie-odważyłam się podnieść wzrok, o mój... to naprawdę on! Niall pieprzony Horan stoi przede mną. Przytuliłam go mocno, a on to odwzajemnił, za jego plecami stała cała reszta moich przyjaciół.
-Cholera, tak bardzo cię kocham-mruknęłam w jego szyję.
-Ja ciebie też, księżniczko, ja też-oparł swój podbródek na mojej głowie.
-Nie pozwól mi odejść.- szepnęłam
-Nigdy-cmoknął mnie w głowę, a ja topiłam się w jego ramionach....
KONIEC
___________________________________
Od autorki:Nie było wystarczająco głosów więc jestem z zakończeniem, dziękuję wszystkim którzy tu byli. KOCHAM KAŻDEGO JEDNEGO Z WAS! <3<3 ;**



sobota, 27 czerwca 2015

DRUGA CZĘŚĆ-You Make Me Rise When I Fall

                              DRUGA CZĘŚĆ-You Make Me Rise When I Fall

Więc, oficjalnie żegnam się z YMMRWIF. 
Kontynuacja opowiadania będzie nosić tytuł:
 Where do broken hearts go/ Illusion / Tell me a lie /spaces
Na nowy tytuł możecie głosować z prawej strony bloga >
Wygrywa ten tytuł z największą ilością głosów
Opowiadanie będzie kontynuowane na nowym blogu
Druga część oficjalnie startuje z początkiem sierpnia.
Więc z rozpoczęciem drugiego miesiąca wakacji,
dodam tu linka do drugiej części opowiadania
a może i zrobię wam małą niespodziankę?
Bądźcie tu 1 Sierpnia.

 Z prawej strony macie ankietę >
dotyczącą tego czy chcecie drugą część czy nie.
Jeśli będą przynajmniej 4 głosy, widzimy się 1 sierpnia
Jeśli nie...to napiszę tu ostateczny epilog i koniec
Bo nie ma sensu siedzieć 2-3h na pisaniu dla 2 osób.
Mam nadzieję że będą ponad 4 głosy, bo nie chcę tego kończyć.

Było mi tu cholernie miło, mam nadzieję widzimy się 1-ego
Mam jedną ogromną prośbę niech każda osoba która tu była,
zostawi pod tym postem komentarz lub, ślad a ankietach.
Są trzy nowe ankiety po prawej stronie :***
Więc widzimy się za miesiąc kochani <3







niedziela, 14 czerwca 2015

Chapter 10 "I do what I shoul did"

                                    Chapter 10 "I do what I shoul did"
"Everything has change"

Pakowałam do walizek swoje rzeczy, mimo iż miałam łzy w oczach szło mi całkiem dobrze. Śpieszyłam się aby żadne z przyjaciół nie zdążyło zauważyć mojego zniknięcia, ponieważ wtedy najprawdopodobniej przekonywali mnie abym została i nie robiła tego, ponieważ oni nie patrzyli na to z tej strony z której ja nareszcie przejrzałam na oczy. Raniłam ich i sprawiałam ból przez moje pomylone uczucia, czy egoizm. Nie chcę aby czuli się źle przez moje widzimisię dlatego lepiej jak zakończę to teraz i dam im szansę na rozpoczęcie nowego życia beze mnie. Lepszego życia.
Po pół godzinie byłam spakowana. Postanowiłam przenieść się po przez magię do mojego domu i tam spakować resztę swoich rzeczy, tak więc też uczyniłam, uprzednio pisząc listy do Nialla, Becka, Harrego, Lucy, i Chloe z osobna oraz dla całej reszty jeden pożegnalny. Teleportowałam się do domu i skończyłam pakowanie reszty moich rzeczy. Pewnie zastanawiacie się dlaczego nie pakowałąm się po przez magię, otóż może i jestem silniejsza niż niektórzy w końcu nie z przypadku jestem w naszym 'gangu ratowania świata', ale to nie zmienia tego że wciąż mam ograniczoną siłę magi więc nie chciałam jej wyczerpać na takie pierdoły jak pakowanie się. Magia jest przydatna ale czasem bywa szkodliwa, ponieważ gdy będzie się za słabym na jakiś czar, lub po prostu wyczerpanym, można sobie wyrządzić niezłą krzywdę. Po godzinie byłam już gotowa zacząć nowe życie. Pytanie tylko czy tego chciałam? Nie wiem z jednej strony nie chciałam opuszczać moich przyjaciół a z drugiej nie chciałam dalej patrzeć jak cierpią przeze mnie.
Wyciągnęłam laptopa i kupiłam sobie mieszkanie w centrum New York'u, za pomocą magii wszystko szybko załatwiłam, ponieważ to jest coś w czym nie poradziłabym sobie sama w takim czasie jaki mi pozostał mam nadzieję tylko że uda mi się to wszystko i że magia mnie nie przezwycięży. Za pomocą magii teleportowałam się z całym moim asortymentem do mojego już umeblowanego małego ale przytulnego mieszkania. Czas na część drugą mojego planu-zatarcie swoich śladów. Z jednego z zakurzonych pudeł wyciągnęłam ogromną księgę z zaklęciami i poszukałam odpowiedniego, a mianowicie aby ukryć moją lokalizację, i nikt za pomocą mocy nie będzie mógł mnie znaleźć. Zaklęcie było dosyć potężne więc porozstawiałam świeczki w całym pokoju aby móc czerpać z nich moc. Usiadłam w siadzie skrzyżnym, zamknęłam oczy a następnie zaczęłam wypowiadać zaklęcie.:
-波兰位于在欧洲的中部   西与德国为邻,南与捷克  斯洛伐克接壤   东邻俄罗斯、立陶宛   白俄罗  乌克兰   北濒波罗的海
Nagle światła świeczek zgasły. Udało się. 
Została mi już ostatnia sprawa, aby zamknąć tamten rozdział w życiu. Napisałam na karteczce wiadomość, dla "gangu"
"Odchodzę, nie chcę już nikogo krzywdzić,tak będzie lepiej. Żegnajcie"
Zapaliłam świeczkę, wypowiedziałam krótkie zaklęcie i  wrzuciłam karteczkę do ognia. Użyłam zaklęcia, dzięki któremu ta kartka pojawi się u Luke, i reszty.
Czas zacząć nowe życie, czas dać żyć innym. 
Nie pozostało mi już nic innego jak rozpakować swoje rzeczy, takoż też spędziłam resztę mojego wieczoru w moim nowym życiu, z dala od wszystkich dla mnie ważnych osób.
Wyczerpana położyłam się spać. Następnego ranka obudziło mnie natarczywe dzwonienie mojego telefonu, spojrzałam na telefon. Kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od moich przyjaciół, zgryzłam wargę i postanowiłam wejść w SMS, co było błędem.
Lucy: Vicki, wracaj, nie wygłupiaj się!
Beck: Martwimy się o ciebie, wracaj :(
Lou: Kiepski żart...
Harry: Zrobiłem wczoraj coś? jeśli tak to przepraszam. :(
Niall: Nie zostawiaj mnie
 Tych wiadomości było wiele, wiele więcej ale nie miałam serca ich czytać, czułam jak kolana się pode mną uginają. Upadłam na ziemię i zaczęłam ryczeć.
Nie ma odwrotu. Tak musi być...


Tak, wierzę

że pewnego dnia będę tam, gdzie byłem
Właśnie tam, tuż obok Ciebie
I jest ciężko, dni wydają się takie ciemne
Księżyc, gwiazdy, są niczym bez Ciebie


__________________________________________
Od autorki: Epilog i koniec części pierwszej moi kochani :*



środa, 27 maja 2015

Chapter 9 "Oh...okay"

                         Chapter 9 "Oh...okay"
                          "If we burn ,you burn with us"

-Jest okay?-zapytałam odwracając się do niego i pokazując na moją twarz
-Dalej uważam że ci to w ogóle nie potrzebne ale ślicznie.-powiedział i z prędkością światła znalazł się obok mnie. Wstrzymałam oddech gdy nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów....

Niall'a twarz znajdowała się zaledwie kilka milimetrów od mojej. Wstrzymałam oddech. Jego wargi musnęły moje a wtedy w drzwiach pojawił się Louis.
Ups.
-Czy coś mnie ominęło?-zapytał próbując ukryć swój szeroki uśmiech
-Lou-jęknęłam-błagam nie mów nikomu.-prosiłam zdesperowana
-Nie powiem ale tylko dlatego że wiem że was coś do siebie ciągnie i nikt tego nie powstrzyma-zauważył i jak gdyby nic wyszedł. Najzwyczajniej w świecie wyszedł!
-On ma rację Vick-szepnął Naill, spojrzałam na niego niepewnie
-A nawet jeśli to musimy z tym walczyć-powiedziałam i odeszłam.
W drodze do pokoju przemyślałam sobie kilka spraw. Doszłam do wniosku że:
Czas zakończyć to cokolwiek jest między mną a Niallem. Ranimy siebie, zmuszamy przyjaciół żeby kłamali, a gdy to się wyda to jak Harry postąpi? przecież nasz 'związek' jest udawany, udałby zranionego i skończyłby naszą przyjaźń, czy powiedziałby reszcie prawdę i wyszłabym na zdesperowaną psychopatkę. I tak źle i tak nie dobrze. Więc lepiej chyba jeśli zakończę te kłamstwa. Zanim one mnie zniszczą.
Po 15 minutach byliśmy już przed wejściem jednego z większych klubów.
-Harry, mogę cię na słówko?-zapytałam bawiąc się nerwowo palcami
-Jasne, kochanie-powiedział zarzucając rękę na moich ramionach. Odeszliśmy kilka metrów od naszej grupki. Miałam cholerną nadzieję że ta rozmowa zostanie między nami
-Przemyślałam to wszystko i myślę że lepiej będzie jeśli to zakończymy, dziś.-Nie mogłam odczytać żadnych emocji z twarzy chłopaka, nic kompletnie nic.
-Pewnie-powiedział uciekając wzrokiem.
Cóż...dziwne
-Moglibyśmy powiedzieć że całowałam się z innym i ze mną zerwałeś albo coś-mruknęłam niepewnie
-Jasne, w końcu twój wybór.-powiedział i odszedł.
Ałć. To było...inne, nie tak to sobie wyobrażałam myślałam że Harry będzie szczęśliwy że w końcu się uwolni ode mnie. A może udawał że mu się to niezbyt podoba żeby mnie nie urazić? NIE WIEM!!
*3 godziny później*
Wydaje mi się że wszyscy z mojej paczki poza mną są zalani w trzy dupy! naprawdę! Hayley wyciągnęła Nialla na parkiet, Lucy szaleje z moim bratem, Chloe wraz z Liamem stoją przy ścianie, popijają drinki i rozmawiają, Lou z Zaynem poszli na podryw.
-Wiesz co Vicki?-zapytał sepleniąc Harry, oh no zapomniałam siedzę przy barze z kompletnie zalanym w trupa Harrym
-Hm?-zapytałam powoli sącząc mojego drugiego drinka
-Nie chciałem kończyć tego co było między nami-mruknął wskazując swoim palcem pomiędzy mnie a siebie.
-Harry jesteś kompletnie zalany, pleciesz bzdury-powiedziałam nieznacznie się jąkając.
-"Pijani ludzie mówią to co trzeźwi myślą"-powiedział chichocząc. Jest w tym ziarnko prawdy.
Milczałam dłuższą chwilę co nie powstrzymywało bruneta od dalszej wypowiedzi.
-Wiesz, nie mówię że to miłość, ale mogło z tego coś być, no wiesz przez około miesiąc udawaliśmy parę więc zdążyłem się już przyzwyczaić że zawsze jesteś obok mnie i zacząłem to lubić.-Mówił z coraz większym żalem.
Poczułam się jak ścierwo...
Niszczyłam to co było między Niallem a Hayley.
Okłamywałam przyjaciół, ale nie mogłam im powiedzieć że jestem czarodziejką.
Dla mnie jakaś mała dziewczynka oddała życie.
A na dodatek prosiłam Harrego aby udawał mojego chłopaka.
Co ja zrobiłam?!
Nie tak miało wyglądać moje życie. Nie tak to miało się potoczyć. Nie miałam ich ranić. Lepiej im będzie beze mnie.
-Przepraszam cię Harry-powiedziałam podchodząc do niego i całując go w policzek-Nie chciałam tego, ale postaram się to naprawić, już nikt z was nie będzie cierpieć. Nikt-Przytuliłam go i wyszłam z klubu. Zatrzymałam taksówkę i podałam kierowcy adres naszego hotelu. Łzy lały się po moich policzkach gdy myślałam o tym co będę musiała zrobić aby oni byli szczęśliwi.
To już koniec, ale przecież o to chodzi w przyjaźni, prawda?
O to aby nie pozwolić przyjacielowi cierpieć?.
Przestałam myśleć o sobie, czas zacząć myśleć o innych.

__________________________________________________________________
Od autorki: Więc przed ostatni rozdział części pierwszej, co myślicie? spodziewacie się co zrobi Vicki? liczę na komentarze. Nie przeciągam i Bye :***

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Chapter 8 "Holidays, so beautiful..."

                      Chapter 8 "Holidays, so beautiful..."

"Take me to a place called paradise"
-Wiecie co? chyba będę już szedł...pa-rzuciłem i wybiegłem z domu
Dlaczego to wszystko jest takie trudne?!

*Vicki's POV*
*Miesiąc później
Za dwa tygodnie moje urodziny, a za tydzień "wakacje" nie żebym się nie cieszyła, bo się cieszę...ale do dziś nie mogę tego pojąć że moi rodzice chcą spędzić moje urodziny beze mnie no ale cóż... nie będę ich zmuszać żeby spędzili ZE MNĄ MOJE URODZINY w końcu po co?!
-Mamo?-zapytałam schodząc ze schodów
-Tak?-zapytała nie odrywając się od sprzątania
-Bo wiesz ostatnimi czasy zaprzyjaźniłam się z przyjaciółmi Becka więc głupio by było tak więc czy moglibyśmy pojechać na te wakacje całą paczką?-zapytałam gubiąc się w słowach
-No pewnie!-zaskoczyła mnie swoją reakcją-To jutro powiedz mi ilu was dokładnie będzie to wszystko wam załatwię-powiedziała z uśmiechem.
WOW?!
-Dziękuję-uśmiechnęłam się wdzięcznie i odeszłam. Nie myślałam że moi rodzice zrobią coś takiego raczej byłam pewna że mi odmówią, choć w sumie mają dobrze płatną pracę i nie chcą spędzić ze mną moich urodzin więc coś mi się chyba też od życia należy.
-Siemka!-powiedziałam podchodząc do szafek gdzie znajdowała się cała nasza paczka (czyt. Beck, Chloe, Lucy, Liam, Lou, Zayn ,Harry, Niall i niestety Hayley tak ta lafirynda przeniosła się do nas 3 tygodnie temu i nie daje nam oddychać)
-Cześć-odpowiedzieli, przytuliłam na powitanie wszystkich z wyjątkiem Hayley.
-Jest sprawa-powiedziałam z uśmiechem-bo za dwa tygodnie moja siedemnastka, i moi rodzice fundują nam wakacje-powiedziałam- rozumiem że wszyscy jedziecie, chyba Hayley że masz w tym czasie kosmetyczkę to tobie wybaczę-powiedziałam z nadzieją że odmówi mojej propozycji
-Odwołam i z chęcią pojadę-powiedziała nie zauważając mojej niechęci do tego.
-Ale jak to? nam wszystkim?- dopytywał Liam
-No właśnie to powiedziałam-uśmiechnęłam się. Wszyscy byli zdziwieni
-Dokąd?-zapytała otępiała Chloe
-Do Hiszpanii-uśmiechnęłam się szeroko
-Ale my nie możemy-powiedział  zszokowany Lou
-Musicie bo wam tego nie wybaczę!-powiedziałam zupełnie poważnie-No chyba że ewentualnie Hayley jeśli będzie miała kosmetyczkę albo coś równie ważnego-powiedziałam sugestywnie
-W takim razie jedziemy!-powiedziała z wielkim uśmiechem Lucy
-I za to cię kocham!-powiedziałam przytulając ją
-No to za tydzień pod moim domem o 10, ten kto nie przyjdzie może oficjalnie zniknąć z mojego życie więc macie wybór-powiedziałam puszczając im oczko
*Tydzień później
Czekałam właśnie na resztę przed moim domem.
-No nareszcie!-krzyknęłam gdy za pięć dziesiąta przed moim domem stanęły auta moich przyjaciół i Hayley -Tak przyzwyczajcie się że będę podkreślać to że nie toleruję tej laluni.
-Jedziemy?-krzyknęła podekscytowana Lucy szybko z Beckiem wsiedliśmy do jego samochodu i w trzy auta ruszyliśmy w stronę lotniska.
*Na lotnisku
-Okay, czy każdy ma bilet?-zapytałam tuż przed wejściem.
-Tak-odpowiedzieli chórem. Weszliśmy do samolotu i każdy zajął swoje miejsce z przypadkowo wybranych biletów. Akurat mi trafiło się siedzenie pomiędzy Niallem a Hayley....rozkosznie co nie? Usiadłam na swoim miejscu i tylko czekałam aż któreś z nich będzie chciało się ze mną zamienić miejscami aby móc siedzieć obok siebie.
-Vicki?-zaczęła Hay-Zamienisz się miejscami?-zapytała bo jakżeby inaczej. Gdy chciałam już stanąć poczułam jak czyjaś ręka mnie przytrzymuje. Spojrzałam w tamtą stronę, oczywiście nie kto inny jak Niall. Chłopak wyszeptał w moją stronę nieme "Nie rób tego". Spojrzałam na Hay i powiedziałam jej najgrzeczniej jak umiałam "nie, przykro mi". Ta tylko prychnęła i włożyła słuchawki do uszu.
Cóż....skłamałabym mówiąc że nie cieszę się z takiego obrotu spraw.
Bo naprawdę jaram się jak dziecko ale ciiii!
-Teraz mam przechlapane u twojej dziewczyny-powiedziałam niby obrażona
-Jakbyś się tym przejmowała-powiedział rozbawiony.
-Cokolwiek. A teraz sorry ale będę słuchać muzyki-powiedziałam odpalając mojego nowiutkiego samsunga (tak prezent od 'zapracowanych' rodziców)
-Mogę jedną?-zapytał wskazując na słuchawkę.
-Pewnie-powiedziałam i zaczęliśmy z chłopakiem puszczać na przemian różne piosenki, różnych autorów,  różne gatunki muzyczne poczynając od ciężkiego metalu, kończąc na popie. Nawet nie jestem pewna kiedy ale zasnęłam na ramieniu blondyna....

*3 dni póżniej
Wszyscy świetnie bawiliśmy się na tych 'wakacjach' na początku roku szkolnego, jesteśmy tu dopiero od trzech dni a już zdążyliśmy się zakochać w tym miejscu. Od rana do wieczora świetna zabawa: zwiedzanie !ciekawych! zabytków, i wszelakich budowli, leniuchowanie na plaży, zwiedzanie Madrytu, nawet udało nam się pójść na mecz! ogólnie najlepsze wakacje w moim życiu. Właśnie wybieraliśmy się na kolejną imprezę na plaży. Tak się złożyło że mam pokój z Lucy i Chloe, z czego się cieszyłam, dopóki nie dowiedziałam się że w naszym pokoju również znajdzie się Hayley, a wszystko przez to że Niall wolał mieć pokój z Liam'em i Harrym, mój brat dostał pomieszczenie z Lou i Zaynem. Co jak co ale tej barbie nie dam sobie zniszczyć wakacji!
-Długo jeszcze?-krzyknęłam waląc pięściom w drzwi od łazienki za którymi Hay siedzi już od ponad godziny!
-Muszę się zrobić na bóstwo!-krzyknęła
I tak już nic ci nie pomoże...
Ups...
 warknęłam zirytowana no bo ile można siedzieć w łazience?!
-Idź do chłopaków bo jej to się nigdy nie doczekasz-powiedziała równie wkurzona Lucy, ale ona z Chlo miały szczęście że poszły przed nią do łazienki a nie to co ja głupia jej ustąpiłam.Wzięłam z komody kosmetyczkę i pognałam do chłopaków na przeciwko. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzył Niall.
-Cześć, mogę skorzystać z waszej łazienki?-zapytałam podnosząc do góry kosmetyczkę
-No pewnie.-nie patrząc na chłopaka pognałam do łazienki i zaczęłam działać. Chłopak stał w framudze.-Nie żebyś mi tu przeszkadzała ale, dlaczego nie skorzystasz z łazienki u was?-zapytał zmieszany
-Bo twoja dziewczyna już ponad godzinę zajmuje łazienkę i za cholerę nie chce z niej wyjść. Normalnie chyba biegunki dostała!-powiedziałam oburzona. Chłopak zaśmiał się gardłowo.
-Nie lubisz jej, co?-nie powiem, chłopak wytrącił mnie z pionu
-Nie, to nie tak-zaczęłam niepewnie, na chwilę przerywając make-up-po prostu....ona ma trochę trudny charakter i ja też więc wiesz.... trudno nam znaleźć wspólny język-wzruszyłam ramionami i powróciłam do wcześniej zaprzestanej czynności.
-Rozumiem-powiedział i po prostu stał tam i na mnie patrzył. Starałam się ignorować jego natarczywe spojrzenie.
-No nie patrz tak na mnie!-powiedziałam ze śmiechem i wyrzutem
-Wybacz-rzucił, ale nie zaprzestał gapienia się na mnie. Chwyciłam paczkę chusteczek i rzuciłam nią w niego
-Dekoncentrujesz mnie-lekko się zaśmiałam
-Yhym-mruknął nie spuszczając ze mnie wzroku. Westchnęłam podirytowana ale bez zbędnych ceregieli skończyłam robić mój makijaż.
-Jest okay?-zapytałam odwracając się do niego i pokazując na moją twarz
-Dalej uważam że ci to w ogóle nie potrzebne ale ślicznie.-powiedział i z prędkością światła znalazł się obok mnie. Wstrzymałam oddech gdy nasze ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów....

___________________________________________________________
Od autorki:Witam skarby :* wracam ze zdwojoną siłą!! jeszcze kilka rozdziałów i zakończy się pierwsza część tego opowiadania ale to jeszcze nie czas na ogłaszanie tego :** zostańcie a się dowiecie
Jest tu jeszcze ktoś??

niedziela, 1 marca 2015

Chapter 7 "play with me"

                           Chapter 7 "play with me"
"Written in these walls are the stories, that I can’t explain"

-Ja też jadę-dopowiedział Chloe-I cześć tak w ogóle-nie wiem skąd tu się wzięła, ale ona zawsze potrafiła pocieszyć moją siostrę, więc może teraz też jej się uda...
Po kilkunastu minutach byliśmy już pod moim domem.posłałem Lucy przerażone spojrzenie, ta zaś podeszła do mnie i chwyciła za rękę w uspokajającym gestem.Powoli od kluczyłem drzwi, z nadzieją że uda mi się znaleźć jakąś wymówkę na to co za chwilę się wydarzy, a mianowicie chłopcy zobaczą moją załamaną siostrę. W zupełności ją rozumiem, ale jednocześnie cholernie się o nią martwiłem, ponieważ bądźmy szczerzy świadomość że dziecko które cię nie zna oddało za ciebie życie.....cholera.Cały czas próbowałem pogadać z Vicki, ale ona albo mnie spławiała, albo wychodziła z pomieszczenia.
Kurwa mać!
Powoli otworzyłem drzwi i poszedłem w głąb domu. Już od progu można było usłyszeć głośną muzykę.Pobiegłem szybko w kierunku schodów do pokoju mojej siostry. Nie przejmowałem się czy biegną za mną, nie obchodziło mnie to.
Zapukałem lekko do jej drzwi, a muzyka natychmiastowo umilkła.Usłyszałem jak ktoś pociąga nosem, a chwilę potem szuranie stopami po podłodze.
-Tsa?-stanęła cała zapłakana w drzwiach.Spojrzała na mnie a chwilę potem na osoby stojące za mną
-Chcieliśmy zobaczyć jak się czujesz-powiedział opiekuńczo Liam
-Nie czuję-wzruszyła obojętnie ramionami i wróciła do łóżka.Spojrzałem na reakcję zebranych tu osób. Wszyscy byli zdziwieni i przestraszeni.
-Zostawcie nas samych-nagle odezwał się Niall, posłałem mu zdziwione spojrzenie, ale zanim mogłem cokolwiek powiedzieć chłopak był już w pokoju i zamknął drzwi. Westchnąłem głęboko.
To będzie trudny dzień
-Chyba musimy poczekać-powiedziałem do reszty. Zeszliśmy na dół i usiedliśmy na kanapie w salonie

Niall's POV
Vicki leżała na łóżku, a ja nie wiedziałem dokładnie co chciałem zrobić.
-Ej, kochanie-usiadłem na łóżku obok niej- co jest?-zapytałem delikatnie
-Nic-wyszeptała
-Ale widzę przecież, powiedz mi-zacząłem delikatnie głaskać ją po plecach. Dziewczyna usiadła i patrzyła na mnie swoimi zaczerwionymi oczami
-Niall, ja nie daję rady-powiedziała i rzuciła mi się na szyję
-Jak nie chcesz to nie mów-szepnąłem jej wprost do ucha-ale obiecaj mi że się uśmiechniesz-powiedziałem, i oddaliłem dziewczynę na odległość swoich ramion.-No uśmiechnij się księżniczko!-powiedziałem wesoło. Dziewczyna posłała mi słaby, ale nie wymuszony uśmiech-Cóż, trzeba ci jakoś poprawić humor.-oznajmiłem.Zacząłem rozglądać się po pokoju, i nagle w moje oczy rzuciła się gitara.-Grasz?-zapytałem podchodząc do wcześniej wymienionego przedmiotu
-Amatorsko-powiedziała cicho
-A zagrasz ze mną?-zapytałem siadając na łóżku i kładąc gitarę.
-Nie, nie umiem, tylko się ośmieszę-powiedziała zażenowana
-Vic, no proszę, może napiszemy piosenkę?-zapytałem, dziewczyna zastanawiała się chwilę po czym zgodziła lekkim skinieniem głowy. I tak przez następne dwie godziny tworzyliśmy.
~*~
Wszystkie moje obawy wcieliły się w życie 
wraz z chwilą, kiedy cię ujrzałam po raz pierwszy
przyśpieszenie serca, spocone dłonie, to zły znak
Ale ja już nie potrafię z tego wyjść.
~*~
Za późno aby się wycofać
Z każdą sekundą boję się bardziej niż wcześniej
ponieważ poczułam coś, co zaprowadzi mnie na zgubę
I boję się tego bardziej niż trzęsienia ziemi
~*~
Myśli zaczęły mi się plątać, w gardle pojawiła się gula
ponieważ utknęłam w tym bardziej niż to możliwe
Nigdzie nie ma drzwi, jestem w klatce
Chwila w której do mnie podszedłeś była magiczna
I to mnie zgubiło
~*~
Dni mijały uczucie wzrastało, życie jak z bajki
tyle tylko że nie nam było pisane szczęśliwe zakończenie
łudziłam się że może jednak damy radę, ale byliśmy za słabi
Pewnego dnia złamaliśmy się, jak zapałka...nie do sklejenia
~*~
Od tego czasu jestem ostrożna, wręcz zagubiona
Szukam sensu bycia, na marne bo
wraz z końcem nas, skończył się mój świat
i nienawidzę tego że byłeś dla mnie wszystkim
~*~

Gdy skończyliśmy pisać zadzwonił mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz i miałem ochotę rzucić nim o ścianę.
Hayley
Posłałem dziewczynie przepraszające spojrzenie i odebrałem
-Słucham?-rzuciłem sucho.
-Cześć kotku-powiedziała słodko a ja miałem ochotę zwymiotować. Co ta dziewczyna zemną robi? przez nią mam ochotę wymiotować, rozwalić telefon... po prostu super
-O co chodzi?-zapytałem bez owijania w bawełnę
-Nic, po prostu się stęskniłam-powiedziała 'czule'
-To jest ten moment kiedy powinienem powiedzieć 'tak ja też'?-zapytałem kpiąco. Po drugiej stronie usłyszałem wściekłe warknięcie
-Horan, mamy umowę, uważaj bo mogę powiedzieć kilka słów za dużo-mówiła przez zęby
-Tak, miło było ale muszę kończyć-powiedziałem sarkastycznie, i się rozłączyłem
-Oh, milutko-usłyszałem rozbawiony głos Vicki.-Wiesz chyba musimy zejść na dół-powiedziała i biegiem udała się do salonu. Biegłem tuż za nią. 
-Kochanie, wszystko okay?-zapytał opiekuńczo Harry przyciągając ją do siebie. 
Nosz kurwa mać!
Miałem ochotę g od niej odsunąć i sam ją przytulić, ale w ostatniej chwili się opanowałem
-wiecie co? chyba będę już szedł....pa-rzuciłem i wybiegłem z domu.
Dlaczego to wszystko jest takie trudne?!
______________________________________________________________
Od autorki: witam kochani :* wiem rozdział taki sobie -_- nic ciekawego ale po prostu piszę go już dwie godziny i dupy nie urywa.... liczę na komentarze, opinie, krytyki cokolwiek i do następnego bye :*
 PRZYPOMINAM O FANBOOKU!!!!

niedziela, 8 lutego 2015

Chapter 6 "I'm sorry"

                                         Chapter 6 "I'm sorry"
                               "You look like my next mistake"
Z dedykacją dla ciebie :* za to że czytasz moje wypociny i mam nadzieję komentujesz :) właśnie dzięki tobie siadam z chęcią przy laptopie i zaczynam pisać, nawet jeśli nie komentujesz, to dziękuję ci za wyświetlenia :*
Jego pokrzepiający monolog przerwało głośne klaskanie z za naszych pleców....
-Proszę, proszę, proszę-mówił Calvin kręcąc głową
-Czego?-warknęła Lucy
-Przyszedłem po trójząb-powiedział nie przejęty 
-A co jeśli wam go nie damy?-zapytałam, choć to było oczywiste że im go nie damy.Choć walka nie będzie wyrównana, ponieważ Ich jest piątka ale Andre(Ich przywódca) ma moc jak trzech czarodziei naraz, a na dodatek wszyscy są od nas starsi, mają większe doświadczenie, i większą wiedzę o magii.Pewnie zastanawiacie się co tacy my młodzi robimy tu? w walce nie liczy się tylko siła, liczy się również strategia, zręczność i umiejętności negocjatorskie na przykład w takiej sytuacji gdy są zakładnicy, a bądźmy szczerzy praktycznie zawsze są..
-To oni zginą-wzruszył ramionami.Szuja którą nie obchodzi to że ktoś zginie przez ich debilne zachcianki.Jak czyjeś życie może pójść na drugi plan a  nie realne marzenie jest ważniejsze.A najgorsze w tym wszystkim jest to że Union J jest jak biegunka, przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie i ciągle zawraca ci dupę...
-Nie obchodzi cię życie nie winnych ludzi?-zapytałam nie dowierzając.Choć to nie tak że oni nigdy wcześniej nikogo nie zabili.Każdy kontynent ma swoją taką grupę obronną jaką jesteśmy my i od podajże 2 miesięcy mamy dopiero do czynienia z Union J, jak na razie nikt nie ucierpiał i mam nadzieję że to się nie zmieni
-To zależy od was, czy wy ich uratujecie czy nie, my tylko stawiamy ultimatum-powiedział wzruszając ramionami.W ciągu zaledwie kilku sekund zjawiła się u jego boku reszta Union J oprócz ich przywódcy.Spojrzeliśmy na siebie i równocześnie wyciągnęliśmy bronie zza pasków.Luke podbiegł do Calvina, Ashton, i Calum do Patricka, Lucy i Michael do Matta, a Beck do Zacka.Każdy był zajęty więc nie pozostało mi nic innego jak pójście do Andre.Biegiem ruszyłam po schodach.Biegłam tak szybko że bałam się że się wywalę.Z bronią wyciągniętą przed siebie i rozglądając się na boki skakałam po dwa schodki na raz.Po kilku minutach byłam już na miejscu.Szłam cicho się skradając.Nagle zobaczyłam przywiązanych do krzeseł zakładników.Przeszukałam wzrokiem jeszcze raz pomieszczenie w poszukiwaniu Andre ale nie znalazłam go.Szybko w głowie przemyślałam wszystkie za i przeciw i uratowanie ludzi wygrało.Wyszłam z ukrycia i chowając broń za pasek spodni zaczęłam rozwiązywać im ręce i nogi.Zaczęłam od mężczyzny
-Jestem tu aby wam pomóc się uwolnić musicie tylko robić to co wam każę okay?-przytaknęli zgodnie głowami.Skończyłam odwiązywać mężczyznę i poleciłam mu żeby pomógł mi rozwiązywać resztę.Gdy została do odwiązania tylko mała dziewczynka usłyszałam za sobą przeładowywanie strzelby.Podniosłam się do góry i powoli odwróciłam zobaczyłam Andre z bronią wycelowaną w małą bezbronną dziewczynkę
-Andre, wypuść ich w zamian za mnie-powiedziałam starając się uregulować drganie mojego głosu.
-Najpierw zabiję ciebie a potem ich..-powiedział z uśmieszkiem-a wystarczyłoby gdybyście dostarczyli mi trójząb.-powiedział i wycelował bronią we mnie.Spojrzałam na wystraszoną kobietę za mną i wskazaniem głowy pokazałam jej aby odwiązała małą dziewczynkę.Ta jak najciszej i najmniej zauważona jak tylko potrafiła zaczęła wykonywać moje polecenie.Teraz muszę już tylko go zagadać tak aby nie zauważył co robi kobieta za mną
-Co ci da to że nas zabijesz?-zapytałam robiąc kilka kroków w lewo, aby odwrócić jego wzrok od małej dziewczynki-Myślisz że damy ci spokój jeśli mnie zabijesz?-starałam się go zagadywać-myślisz że jeśli mnie zabijesz to reszta zespołu zacznie spełniać twoje prośby?-zapytałam kpiąco
-A ty myślisz że nie wiem co się wyprawia za mną?-zapytał kpiąco i z wycelowaną bronią szybko się odwrócił.Nie mogłam na to pozwolić więc szybko się na niego rzuciłam.Wykopnęłam mu broń która wystrzeliła gdzieś nad nami. Zaczęliśmy się szarpać.I gdy staliśmy na przeciwko siebie z wycelowanymi w siebie nawzajem broniami dziewczynka zrobiła coś co było najgorszym posunięciem jakie tylko mogła zrobić.A mianowicie dziewczynka rzuciła się mi z pomocą dokładnie kiedy broń Andre wystrzeliła ona stanęła przede mną niczym moja tarcza. Spojrzałam na nią ostro zszokowana, gdy ona powoli zjeżdżała w dół po moich nogach.
-Dlaczego?-zapytałam ze łzami lejącymi się po moich policzkach
-Ponieważ ratujesz świat, chciałam choć trochę ci pomóc.-Spojrzałam na krew lejącą się z rany na jej brzuchu.
-kochanie, masz całe życie przed sobą...
-Ale ja chciałam...chciałam to zrobić dla ciebie
-Słonko, przepraszam-szepnęłam.
-Nie masz za co, to była moja decyzja-powiedziała z delikatnym uśmiechem.Jej powieki powoli się zamknęły a ja zaczęłam krzyczeć i płakać
-Nie!-szlochałam-Nie możesz!-zdzierałam sobie gardło.Nagle poczułam jak ktoś mocno obejmuje mnie w tali, a mała dziewczynka została wyjęta z moich ramion.Płacz nie ustępował a ja jeszcze bardziej wtuliłam się w Lucy.Nawet nie zauważyłam kiedy Andre i jego szajka uciekli

*Następnego dnia

Siedziałam w domu na kanapie przed telewizorem. Owinięta w koc z miską popcornu na kolanach.Nie poszłam do szkoły, nie chciałam z nikim rozmawiać i nie zechcę.Co ta dziewczynka o mnie myślała żeby oddać za mnie życie? ta myśl nie dawała mi spokoju...

Beck's POV
Szedłem właśnie korytarzem z Lucy
-I co z nią?-zapytała zaniepokojona
-Nie wiem, naprawdę nie wiem Lucy...-powiedziałem wzdychając
-Pewnie się zadręcza tym że to przez nią-powiedziała smutna.Bądźmy szczerzy każdego ta sytuacja dotknęła...
-No siema!-dobiegły nas wesołe głosy chłopaków (czyt.Niall, Harry, Lou,Li, Zayn)
-Cześć-odpowiedzieliśmy ze sztucznymi uśmiechami
-A gdzie Vicki?-zapytał Lou
-Ymmm...w domu, źle się poczuła-powiedziałem szybko
-Ah, tak?-powiedział Niall nie wierząc nam
-No tak-powiedziałem energicznie
-Czyli jakbym teraz do niej zadzwonił to powiedziałaby mi to samo?-zapytał kpiąco Zayn
-Tak-powiedzieliśmy równo.Czy ta rozmowa mogła pójść gorzej?!
-No to dzwonię-rzekł Niall wybierając jej numer.O tej porze korytarze nie były zbyt zaludnione ale mimo wszystko wyszliśmy na zewnątrz. Horan włączył głośnik a po dwóch sygnałach moja siostra odebrała
-Tak?-usłyszeliśmy jej zachrypnięty głos.Dziewczyna szybko odchrząknęła
-Dlaczego nie ma cię w szkole?-zapytał Niall
-Bo ja ten...jestem u dentysty-powiedziała starając się unormować swój trzęsący głos, ale na marne
-Tak? a ja myślałem że się źle poczułaś-powiedział zmartwiony Liam
-No bo...dobra ja muszę kończyć pa-od razu po zakończeniu jej wypowiedzi usłyszeliśmy pisk oznajmujący zakończenie połączenia.
-Jedziemy tam-zarządził Niall
-Ja też jadę-dopowiedział Chloe-I cześć tak w ogóle-nie wiem skąd tu się wzięła, ale ona zawsze potrafiła pocieszyć moją siostrę, więc może teraz też jej się uda...
______________________________________________________________________
Od autorki: Dziękuję wszystkim za komentarze! :* rozdziały będą się pojawiać nie systematycznie ale ok.raz na tydzień więc buziaki i do następnego:* kocham i liczę na to że skomentujesz :*