wtorek, 27 stycznia 2015

Chapter 5 "I must go"

                                                 Chapter 5 "I must go"
    "Szczęście, to jedyna rzecz która się mnoży gdy się ją dzieli"
nie wiem czy to dobry pomysł, ale....chcę zaryzykować, nie mam nic do stracenia...Poleżałam jeszcze kilkanaście minut po czym wstałam chwytając pierwszy lepszy ręcznik.Otarłam się i ubrałam w moją piżamkę składającą się z szortów i koszulki.
*Następnego dnia
Ubrana schodziłam po schodach.
-Vic! Vicki!-dobiegł mnie głos mamy
-Tak?-zapytałam poprawiając koszulkę
-Za dwa miesiące twoje 17 urodziny, i postanowiliśmy z tatą że będziesz mogła pojechać na wakacje...-nie dałam jej dokończyć
-Sama?-zapytałam marszcząc czoło
-Nie! ty, Beck, i każde z was może zabrać po jednej osobie
-Aha, okay dzięki,a kiedy to będzie?-zapytałam.Nigdy z mamą nie łączyły mnie żadne bliskie więzi, jak również z tatą...może to dlatego że oboje mają taką pracę w której muszą dużo podróżować i  nie mają zbytnio dla nas czasu? ale szczerze? nie przeszkadzało mi to...
-Za półtora miesiąca na dwa tygodnie i wrócicie kilka dni po twoich urodzinach? co ty na to?-zapytała .Ahhha...miło że nie chcą spędzić moich urodzin ze MNĄ.Ale nie pokazałam tego.Wzruszyłam ramionami i poszłam dalej...w końcu szkoła to nie przelewki.
-Beck!-krzyknęłam stojąc przy drzwiach.Przez niego zaraz się spóźnimy!!
-Idę, idę-powiedział ostatni raz przeglądając się w lusterku.I to przepraszam bardzo dziewczyny się długo szykują?
-Nareszcie, zaraz się spóźnimy-jęknęłam
-Zluzuj, ze mną się nie spóźnisz.-Powiedział odpalając auto.A ja tylko przewróciłam oczami
-Pierwszy tydzień szkoły się zaczął a my już prawie spóźnieni.-Beck wzruszył ramionami. Tsa, chodzimy do tej samej szkoły...znaczy to jest jedna szkoła składająca się z dwóch budynków.?Rzadko widujemy się z bratem na korytarzach, ja przeważnie siedzę na ławce bądź na podłodze przy klasie rozmawiając z przyjaciółkami Swoją drogą ostatnio jakoś tak ich nie widziałam,gdy tylko silnik zgasł na szkolnym parkingu ruszyłam do szkoły rozglądając się za przyjaciółkami.Gdy byłam już na trawniku szkolnym dostrzegłam je stojące na szczycie schodów, one też mnie zauważyły, pomachałam do nich z uśmiechem co one również odwzajemniły.Rozejrzałam się i zobaczyłam...Lou? co on tu..? czyli on też chodzi z Beckiem do klasy? Aaa, to by wiele wyjaśniało, wspominali że się przenieśli ale nie sądziłam że do naszej szkoły. Stałam jak wryta i tylko się w niego wpatrywałam, chłopak chyba poczuł że ktoś się na niego gapi ponieważ rozejrzał się dookoła, nagle nasze spojrzenie się spotkało a chłopak uśmiechnął się szeroko podchodząc do mnie.Jeśli on tu jest to reszta też?
Nie wcale zakpiła moja podświadomość...
-Cześć słoneczko!-zawołał
-Siemka, Lou-powiedziałam przytulając go-A gdzie reszta?-zapytałam
-Zayn, Harry, Liam, i Beck poszli pod salę muzyczną, ja też tam zaraz idę, a Nial..-przerwał zastanawiając się jak dobrać słowa-Nialla dziś nie ma bo się wczoraj...upił i to w trupa, a teraz ma kaca...wielkiego kaca-powiedział a ja uśmiechnęłam się lekko.Jedna myśl nie dawała mi spokoju a mianowicie
Dlaczego Niall się wczoraj schlał? i w dodatku wiedział że na drugi dzień ma szkołę...
-Jak myślisz dlaczego się wczoraj schlał?-zapytałam zanim mogłam ugryźć się w język
-Nie wiem, naprawdę.Ale mówił coś "Jak ona mogła?" albo "pieprzona suka" wszystko kręciło się w okół dziewczyn, bądź dziewczyny
-Hah, pewnie Hay dała mu popalić-zaśmiałam się 
-Nah, on raczej wyglądał na zrozpaczonego, jakby popełnił jakiś błąd, i stracił dziewczynę, albo coś takiego...-powiedział a mnie nabrała ochota na więcej szczegółów
-Co masz na myśli?-zapytałam starając się grać ze mnie to nie ruszyło
-No nie wiem jak to ująć, mówił coś że miał szansę, mógł to lepiej rozegrać, a teraz już za późno..-dlaczego przez głowę przeszła mi myśl że to JA?
On ma dziewczynę
Upomniała mnie moja podświadomość, pewnie coś jej tam nagadał i ona się teraz obraziła, albo może to jakaś stara miłość o której my nie mamy pojęcia?
-aha-tylko na tyle było mnie stać.Lou otwierał usta aby coś powiedzieć ale wyprzedził go dzwonek.
-Do potem-powiedział i cmoknął mnie w policzek
-Pa-powiedziałam idąc w stronę przyjaciółek
-Co to było?-zapytała Chloe
-Mój przyjaciel-powiedziałam z małym uśmiechem
-Ty-się-przyjaźnisz-z-pieprzonym-Tomlinsonem?!-zapytała Chloe, a Lucy tylko stała z otwartą buzią
-No tak, przyjaciele mojego brata, są moimi przyjaciółmi-powiedziałam
-Dobra ale musisz nam wszystko wytłumaczyć-I tak spędziłyśmy pierwszą lekcję, czyli matmę, na gadaniu.Dziewczyny słuchały uważnie.Następną lekcją była geografia.Siedziałam w ławce gdy nagle z Lucy dostałyśmy SMS od Luka.Posłałam brunetce porozumiewawcze spojrzenie po czym wyszeptałam Chloe na ucho "akcja" ta zaś przytaknęła zrezygnowana.
-Panie profesorze źle się czuję-teatralnie zakryłam usta dłonią
-Mogę ją odprowadzić do pielęgniarki?-zaproponowała "przejęta" Lucy
-Jasne idźcie-powiedział łykając haczyk.Lucy chwyciła mnie pod ramię i wyprowadziła z pomieszczenia rzucając ostatni pokrzepiający uśmieszek w kierunku Chloe
-Co tym razem?-mruknęłam gdy biegłyśmy w kierunku wyjścia ze szkoły
-Nie mam pojęcia ale podejrzewam że znów coś z tym Andre.-Gdy wybiegłyśmy ze szkoły zauważyłyśmy już czekającego na nas Becka
-Nie wiemy co dokładnie planują, ale znajdują się na szczycie Wieży Eiffla i z tego co wiemy mają kilku zakładników-mówił szybko wsiadając do wozu
-Kiedy im się to znudzi?-mruknęła Lucy-Przecież Andre nie może się stać królem wszystkiego!co on sobie myśli w tej swojej chorej głowie-narzekała.
Już wam tłumaczę od 2 lat ja Beck, i Lucy należymy tak jakby do...gangu? tylko że my nie jesteśmy żądni władzy, my wraz z Lukiem, Ashtonem, Calumem, Mitchelem tak jakby chronimy ludzkość od zagłady, pilnujemy równowagi.Przed czym? przed magią niektórzy czarodzieje nie mogli pojąć tego że nie mogą rządzić światem i mamy swój osobny wymiar w którym możemy posługiwać się magią, ale na ziemi mamy trzymać się na wodzy...Pamiętam kiedy ten gang i pomoc ludzkości stała się moim marzeniem i planem na przyszłość
                                 # Retrospekcja
Siedziałam na kanapie wraz z Beckiem i słuchaliśmy opowieści taty o tym jak kiedyś ratował świat przed zagładą
-I co dalej?-zapytaliśmy równo z bratem
-Byłem tam ja on i jakaś zakładniczka czarodziejka.No i nagle ona przemieniła się w waszą mamę, teraz już wiem że on rzucił tylko czar aby w moich oczach ta kobieta była waszą mamą, ale tak naprawdę to nie była ona, wtedy o tym nie wiedziałem, nie omal ta misja skończyłaby się katastrofą ponieważ 'wasza mama'-tata zakreślił cudzysłów w powietrzu-nakłaniała mnie abym odłożył broń, groziła że odejdzie, byłam tak przekonany że to ona że już zaczynałem odkładać broń. Na szczęście wtedy z pomocą przybył mi mój przyjaciel i to on rozprawił się z nim, czar jakby nagle prysnął i znów widziałem twarz tamtej kobiety...magia jest użyteczna i przydatna ale jeśli używa jej się z umiarem i w słusznej sprawie-tata zakończył a my z Beckiem już wiedzieliśmy że chcemy być pogromcami.
                               # Koniec Retrospekcji
I tak się właśnie stało od dwóch lat jesteśmy "One direction" ponieważ mamy jeden wspólny cel:
Pomóc światu
Podjeżdżaliśmy pod nasz dom.Pobiegliśmy szybko do piwnicy otworzyliśmy 'tajne drzwi' za którymi było całe pomieszczenie wypełnione przeróżnymi rzeczami związanymi z magią. Wzięliśmy potrzebną broń i teleportowaliśmy się pod wierzę Eiffla.
-Cześć-przywitaliśmy się z resztą składu
-Z tego co się orientujemy są tam 4 osoby, jeden chłopak dwie dziewczyny i dziecko..-zaczął Luck
-Chcą od nas abyśmy przynieśli im trójząb.-powiedział-Inaczej zabiją ich wszystkich.
-A po co im trójząb?-zapytałam marszcząc brwi
-Chcą przejąć władzę nad morzem, syrenami, i wszelkimi innymi stworzeniami wodnymi, a dostaną to tylko i wyłącznie dzięki trójzębowi.-powiedziała zamyślona Lucy
-Ale, z tego co się orientuję, to oni chcą mieć władzę nad ludzkością, a nie nad morzem-powiedział Beck
-Małe kroczki, Beck-pouczył go Luke.Już wiecie dlaczego to Luck jest przywódcom naszej 'zgrai'-Chcą powoli przejmować kontrolę nad wszystkim po kolei, aż w końcu będą tak silni że nikt ich nie pokona, nikt nie próbuje, ponieważ nikt nie wie.Czarodzieje którzy byli zakładnikami i wyszli z tego cało  mają wymazaną pamięć, a nasze rodziny i my mamy kontrakt z największym czarodziejem w świecie magii że nikomu nie powiemy, musimy sobie z nimi sami poradzić.-Mruknął
-A co jeśli nie damy rady?-zapytałam 
-Musimy, w końcu nie na darmo jesteśmy w największym gangu na świecie, Vicki takich umiejętności nie dostaje się z dnia na dzień.Z nimi trzeba się urodzić..-jego pokrzepiający monolog przerwało głośne klaskanie z za naszych pleców....
________________________________________________________________
Od autorki:Jest ktoś chętny na ten fanbook ?(wiem pytam znów :/) jak na razie zgłosiło się 6 osób więc jest okay, jeżeli się zdecydujecie macie czas do 15 lutego na zastanowienie, a wasze..prace? zbieram do 1 kwietnia więc macie czas ;)
Jak wrażenia po zwiastunie? zauważyłam że ostatnio coraz mniej komentarzy :( nie podoba wam się? czy po prostu nie macie czasu komentować?Pozdrawiam o 02:50 nad ranem kiedy kończę pisać rozdział(wiem w ff trochę pogmatwane, ale wszystko się wyjaśni tylko trochę czasu i cierpliwości :*) nie zanudzam BYE kochani :*
                                Szanujesz=Komentujesz=Motywujesz :*

  







3 komentarze: